Kontakt

ul. Radziwiłłowska 9

31-026 Kraków

10 grudnia 2020

Zaszczepianie lęku w dziecku

Bagatelizując swój wpływ na wychowanie Dziecka albo też nadużywając tego wpływu w kontakcie z Dzieckiem stwarzasz ryzyko zarażania emocjonalnego swojego dziecku, indukując mu (wkomponowując w jego strukturę poznawczo- emocjonalną) własne lęki, doświadczenia i poglądy.

Brzmi znajomo?

Przyjrzyj się własnym lękom z zainteresowaniem i czułością, część z nich nie pochodzi od Ciebie i Twoich doświadczeń!

 

O lęku, który od Ciebie nie pochodzi

                Do pewnego wieku jedyną strategią radzenia sobie z lękiem przed zgubieniem się w tłumie, przed zostaniem zabranym, odseparowanym, porwanym, odrzuconym, skrzywdzonym jest kurczowe trzymanie się naszego rodzica, opiekuna. To przede wszystkim w relacji z nim poszukujesz antidotum dla Twojego lęku, pomimo, że sama dynamika relacji i wpajane nam od dzieciństwa cudze przekonania, emocje i oczekiwania związane z obrazem świata bezwiednie internalizujemy, czyli przyswajamy je jako własne, nasiąkamy tymi doświadczeniami i emocjami. Przyjmujemy je jako coś dla nas pewnego, co ma nas chronić przed zagrożeniami, jakich spodziewamy się doświadczać z zewnątrz. Tym, co jest wewnętrzne, postrzegane jako stabilne, znane, przewidywalne a zatem dla nas bezpieczne jest relacja z naszym rodzicem, czyli z jego przekonaniami, doświadczeniami, zasobami ale także trudnościami i jego własnymi interpretacjami, które przyjmujemy jako pewnik, czyniąc z nich swoje własne. Relacja ta jest nie tylko tą, jaka ma miejsce w sposób obiektywny, ale również ta subiektywna relacja, mająca swoje siłę i znaczenia nawet, gdy rodzica już nie ma przy nas.

                Niekiedy jednak zagrożenie dla naszego rozwoju czai się w nas samych. To, co przyjęte za stabilną bazę dla naszych przekonań, nie pochodzi w tym okresie rozwojowym głównie od nas. Niekiedy treści, które są nam wpajane mają charakter ubezwłasnowolniający dla naszej autonomii i potencjału. Pod ich wpływem zamiast wrastać, karłowaciejemy.

 

W jaki sposób nauczono Cię lęku? Jak Ty uczysz go innych?

                Lęk może posiadać charakter wyuczony, jak mechanizm wyuczonej bezradności. W obecności opiekuna dopatrujemy się życzeniowo antidotum na lęk, ale co w sytuacji, gdy ta obecność tylko pozornie go koi? Co jeśli Cię od siebie uzależniła na czas dłuższy niż moment dzieciństwa? Co jeśli oprócz przewidywalności, stabilizacji i przynoszącej ulgę obecności opiekuna przyjmujemy w siebie jego optykę, jego narrację, jego własny lęk a wraz z nim również nie zawsze korzystny sposób interpretacji świata? Nasiąkamy cudzymi przekonaniami, ponieważ na własne jesteśmy jeszcze zbyt niedoświadczeni, ufni.

                Będąc dzieckiem każdy z nas miał okazję zatrzasnąć się pomiędzy lękiem pierwotnym, czyli takim, który jest naturalnie wkomponowany w nasze przetrwanie i rozwój osobniczy, a lękiem wtórnym, czyli takim, którego nauczyliśmy się, przyjęliśmy w relacji z naszym opiekunem. Ten lęk nie należał do nas ale został nam sprezentowany drogą przedstawianych nam wzorców radzenia sobie z sytuacjami zaskakującymi i trudnymi, zależąc od otwartości naszego opiekuna na doświadczenia, jego dojrzałości emocjonalnej czy poziomu akceptacji i wsparcia, jakiego udzielał nam lub którego udzielić nam nie był gotów.

 

Jak wychować „neurotyka”?

  • Niedocenioną rolą dla rozbudowy nerwicowej struktury lęku jest niesprzyjające środowisko wychowawcze, powodujące poczucie zagrożenia u dziecka.  Z tym niekorzystnym środowiskiem rodzinnym dziecko pozostaje w relacji, z której odczuwa wrogość, jaką potrzebuje wyprzeć, aby przetrwać w systemie rodzinny, od którego jest zależne w swojej bezradności podyktowanej okresem rozwojowym;
  • Niekorzystne środowisko wychowawcze składa się z różnych problemów (zaniedbania, przemoc, nadopiekuńczość, brak przestrzeni do własnego  itp.) Środowisko wychowawcze, w którym dziecko odczuwa strach w relacji ze swoimi opiekunami, obarczone w sposób nadmierny zakazami, nakazami, licznymi groźbami chwieje nie tyle poczuciem przewidywalności i konsekwencji,  co podstawową potrzebą bezpiecznych, przewidywalnych i stabilnych warunków życia. Pod wpływem takich bodźców dziecko uczy się bać opiekuna i relacji z nim, ale wypiera swój lęk, ponieważ jest od niego zależne, a odczuwanie lęku przed opiekunem, na którego dziecko jest zdane, powoduje nieznośnie silne poczucie dysonansu poznawczego, hamujące rozwój emocjonalny dziecka;
  • Również brak autentyczności w relacji ze znaczącymi osobami powoduje dezorientację, rozbieżność i nieufność dziecka, które rozdarte pomiędzy własną obserwacją a deklaracjami dorosłych odczuwa chaos chwiejący jego zaufaniem do własnego sposobu doświadczania relacji, ale także do opiekunów, których zachowanie i wpływ na dziecko ten dysonans wywołują. Dziecko tą drogą uczy się wypierać własne spostrzeżenia i emocje, aby oprzeć się stabilnie na jednej wersji zdarzeń. Polega zatem na wersji silniejszego od siebie, od którego zależność ma przecież docelowo pomóc dziecku przetrwać i rozwinąć się;
  • Traumy, szczególnie powstałe wskutek doświadczania przez dziecko przemocy w rodzinie (zarówno bezpośredniego jej doświadczania, jak również jego pośredniej formy w postaci obserwowania przemocy stosowanej wobec innych członków rodziny) powoduje wystąpienie u dziecka wrogości, która z czasem przenosi się z obiektu relacji z rodzicami na inne relacje społeczne i obierane role, również wobec samego siebie, powodując poważne trudności w relacjach interpersonalnych w przyszłości.

 

             Nie bez wpływu na rozwinięcie się struktury lęku nerwicowego pozostaje również kultura, głównie w obszarze Twojej naturalnej potrzeby miłości, jaka zwłaszcza o osoby ujawniającej nasilenie neurotyczności (niestabilność emocjonalna( w głodzie poszukiwania bezpiecznego gruntu pod własnymi nogami jest bardzo ważna. Narracja społeczna wskazuje na trend myślenia współczesnego człowieka o sobie samym jako wolnym i niezależnym, będącym głównym a niejednokrotnie jedynym decydentem w swoim życiu, którego kompetencją jest zdobyć wszystko, czego potrzebuje, czego pragnie i o czym śni. Rzeczywistość jednak brutalnie szybko klasyfikuje zakres naszego wpływu, co skutkuje poczuciem u wielu z nas, że nasze niepowodzenie stało się udziałem naszej winy, niekompetencji, co niejednokrotnie nie jest faktem, a dotkliwym produktem naszych nieracjonalnych założeń. Zapominamy wówczas, że pozostajemy w nieustannym kontakcie z kulturą, przeglądamy się w standardach społecznych, nie wszystkie łatwo i płynnie korespondują z naszymi indywidualnymi potrzebami, cechami i predyspozycjami. Utrwalony sposób reagowania na te naturalne rozbieżności wiąże się bezpośrednio z nerwicowym kołem funkcjonowania.

URSZULA

STRUZIKOWSKA-MARYNICZ

 

GABINET POMOCY PSYCHOLOGICZNEJ